Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemysł od innej strony

Lucyna Tataruch
przemysł, technologia, nowoczesny, rozwój, IT
przemysł, technologia, nowoczesny, rozwój, IT
Niemal każdy produkt z tworzyw sztucznych, który pojawia się na sklepowych półkach, powstaje w naszym regionie lub ma w sobie jakiś element tu wyprodukowany - mówi Katarzyna Meger, prezeska Bydgoskiego Klastra Przemysłowego, w rozmowie z Lucyną Tataruch.

Bydgoski Klaster uznano niedawno za jeden z kluczowych dla gospodarki w kraju. Co to oznacza w praktyce?
W całym kraju takich klastrów jest 16 i przez najbliższe dwa lata ta liczba prawdopodobnie się nie zmieni. Reprezentują one branże, które są najsilniejsze i jednocześnie mają największy potencjał do innowacyjnego rozwoju. W naszym przypadku chodzi o branże narzędziową i przetwórstwo tworzyw sztucznych - bardzo perspektywiczne kierunki dla całego świata. Efekty tego widać dosłownie na co dzień, bo coraz więcej elementów wykonywanych jest z tworzyw sztucznych. Nic więc dziwnego, że klastry skupiające firmy z tych sektorów będą wspierane dodatkowo ze strony Ministerstwa Rozwoju poprzez projekty badawczo-rozwojowe, eksportowe czy też te kierowane bezpośrednio do przedsiębiorców. W przypadku misji gospodarczych możemy liczyć również na obecność kogoś z ministerstwa. Dla firm przynależność do kluczowego klastra oznacza większe szanse dofinansowania innowacji.

Na jakie innowacje liczymy?
Jeśli chodzi o produkcję z tworzyw sztucznych czy np. wtryskiwanie, to te gałęzie w ogólnym obrazie nie zmieniają się tak szybko, chociaż pojawiają się dodatkowe elementy, które przyspieszają produkcję, poprawiają jakość wyrobu itp. Od kilku lat znamy nowe metody związane z elektroerozją, pozwalające tworzyć kształty, których dawniej nie można było osiągnąć w jednym elemencie. W tej chwili liczymy na technologie połączone z drukowaniem 3D i nie chodzi jedynie o tworzywa, ale też o stal, co da ogromne możliwości tworzenia różnorodnych narzędzi. Służą temu również nowe urządzenia, łączące CNC z napawaniem...

I nasi lokalni przedsiębiorcy za tym nadążają?
Starają się. Dużo się zmieniło przez ostatnie 10 lat, gdy na rynku pojawiły się narzędzia z Dalekiego Wschodu. Nasze firmy musiały zacząć się specjalizować i wiele poszło do przodu. Obecnie praktycznie każde z przedsiębiorstw pracuje dla jakiegoś wąskiego zakresu branży, a jednocześnie stara się być w tym jak najbardziej innowacyjne. Potwierdza to też choćby duże zainteresowanie dofinansowaniami w ramach voucherów badawczych czy szkoleniami dotyczącymi innowacyjnych rozwiązań. Firmy z naszego regionu są teraz bardzo nowocześnie wyposażone i mają swoje własne ośrodki badawczo-rozwojowe, a jeśli nie, to współpracują ściśle z uczelniami.

Jak nasze narzędzia są odbierane na świecie?
Mamy dość dobrą markę i narzędzia wysokiej jakości. W związku z tym część firm została już wykupiona i działa tu z zachodnim kapitałem, a pozostałe współpracują z innymi, produkując zarówno na nasz rynek, jak i na rynki zagraniczne, np. niemiecki. I nikt raczej nie narzeka w tych przedsiębiorstwach na brak pracy, więc widać, że doceniane jest to, co robią. Zresztą nasze formy używane są w wielu markach, o których nawet się nie myśli w kontekście polskiego przemysłu.

Na przykład w jakich?
Produkujemy formy na zderzaki do najbardziej prestiżowych marek samochodów, znanych kosmetyków, miseczki, pojemniki, zabawki, wanienki, części do sprzętów AGD… W zasadzie można tak wymieniać długo. Niemal każdy produkt z tworzyw sztucznych, który pojawia się na sklepowych półkach, powstaje w naszym regionie lub ma w sobie jakiś element tu wyprodukowany. A jeśli nie produkujemy elementu to formę wtryskową.

Bydgoski klaster współpracuje też z klastrami zagranicznymi...
Z takich kontaktów przede wszystkim korzystamy na poziomie badawczo-rozwojowym. Udało nam się zrealizować projekt skierowany do przedsiębiorców, obejmujący techniczne szkolenia na bardzo wysokim poziomie oraz rozwiązywanie różnych problemów technologicznych. Piszemy też projekty unijne oparte na współpracy, chcąc pozyskać w nich środki przydzielane przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Różnie to wygląda. W jednym z programów zajęliśmy trzecie miejsce, niestety okazało się, że premiowane mogą być tylko dwie jednostki, w związku z czym program został zrealizowany, ale bez naszego udziału. Teraz liczymy na dofinansowanie z projektu opracowywanego głównie we współpracy z klastrem niemieckim. W ramach międzynarodowych kontaktów odbyły się też spotkania z przedstawicielami klastrów czeskiego i słoweńskiego, które miały nam pokazać, jak w tamtych rejonach wygląda kooperacja z nauką.

W innych krajach wygląda ona inaczej?
Jak to zwykle bywa, różnica dotyczy głównie pieniędzy. Za granicą jednostki badawczo-rozwojowe dostają środki na współpracę z gospodarką - konkretnie po to, by tworzyć innowacyjne rozwiązania. Oprócz tego klastry rozwijające taką współpracę są wspierane bezpośrednio z ministerstw. U nas raczej tego nie ma. Do tej pory w naszym województwie dla takich organizacji powstał jeden projekt i to zorganizowany bardzo naprędce, na sam koniec drugiej tury dofinansowań. Poza tym na Zachodzie współpraca naukowców z gospodarką jest mocno premiowana. Duży nacisk kładzie się na to, by działalność uczelni szła prosto do przemysłu.

U nas się tak nie dzieje?
Trochę kiepsko to wygląda, ponieważ naukowcy za prace, które są robione dla przemysłu, nie dostają tzw. punktów filadelfijskich, które budują im dorobek naukowy. Przez to nie mają zbyt dużej zachęty do takich aktywności. Za granicą powstają też centra badawczo-rozwojowe dla przedsiębiorców. Próbujemy coś takiego zorganizować. Na UTP powstało Centrum Innowacyjnych Wdrożeń z maszynami i urządzeniami do szkoleń. Jednak w praktyce wygląda to tak, że firmy wyposażają laboratoria dla uczelni, by studenci mogli się uczyć na nowym sprzęcie. Staramy się cały czas działać wspólnie, ale widać, że w innych krajach funkcjonuje to lepiej, również dzięki temu, że nie ma tam aż tak rozbudowanej otoczki administracyjnej.

Rozumiem, że takie działania na uczelniach mają też przyuczyć do konkretnych zawodów nowe pokolenie pracowników?
Tak, podejmujemy takie działania zarówno dla pracowników wyższego, jak i niższego szczebla.Pozyskiwanie nowej kadry jest dużym problemem. Od kilku lat bardzo zachęcamy młodych ludzi do nauki na kierunkach technicznych. Próbowaliśmy uruchomić klasę zamawianą na poziomie szkoły zawodowej, w gimnazjach odbywały się wizyty przedsiębiorców, a teraz trwa druga tura wizyt uczniów w firmach, gdzie mogą zobaczyć, jak taka praca wygląda. Chcemy zmienić stereotypowy obraz, który często jeszcze siedzi gdzieś w głowach rodziców - że jest to praca brudna, nieprzyjemna. Obecnie polega ona w dużej mierze na programowaniu konkretnych urządzeń przy komputerze. Na szczęście dane z tego roku pokazują już, że rośnie zainteresowanie technicznymi kierunkami. Liczba pracowników musi wzrosnąć, szczególnie w obliczu zapowiadanego nowego wieku emerytalnego. Wiele osób odejdzie przez to z pracy.

W ramach zapełnienia tej luki powstał też specjalny kierunek na UTP.
Tak, mechaniczna inżynieria tworzyw. To kierunek utworzony typowo pod przemysł. Na razie chętnych jest zbyt mało i wykładowcy skarżą się nawet, że studenci nie bronią prac dyplomowych, bo nie mają kiedy - gdy w toku studiów trafią na praktyki, to firmy nie chcą już ich wypuścić. Młodzi od razu dostają pracę.

A jak wyglądają ich zarobki?
Właśnie przez to, że rynek pracy stał się rynkiem pracownika, w firmach przemysłowych zarabia się naprawdę dobrze. Na obrabiarkach na start jest to kilka tysięcy złotych netto. Dużo więcej zarabiają, m.in., konstruktorzy, czyli osoby wykonujące bardziej zaawansowane prace, wymagające specjalistycznych studiów czy dodatkowych umiejętności. W niedoborze pracowników nie chodzi więc o niskie wynagrodzenia, a raczej o brak świadomości. Dlatego staramy się pokazywać przemysł od innej strony.

Co poza demografią może jeszcze wyhamować nasz lokalny przemysł?
W naszym województwie - w porównaniu z pozostałymi - zbyt mało jest konkursów ogłaszanych z Regionalnego Programu Operacyjnego zarówno na wsparcie dla organizacji klastrowych, ale i szkoleniowych czy badawczych. Ogranicza nam to możliwość działania w niektórych obszarach, ponieważ są projekty, których nie jesteśmy w stanie sfinansować. Utrzymujemy się ze składek, co wystarcza nam głównie na bieżącą działalność. Z miasta czasem dostajemy dofinansowania na konkretne działania promujące Bydgoszcz, ale od władz województwa nie czujemy raczej bezpośredniego wsparcia. Oczywiście cały czas będziemy się starać, by organizować się we własnym zakresie bez środków zewnętrznych, jednak przyznam, że jeśli się takie pojawiają, to zdecydowanie ułatwiają nam pracę i pozytywnie wpływają na rozwój przemysłu w naszym regionie.

*Katarzyna Meger

bydgoszczanka, absolwentka UTP, od 20 lat działa w branży przetwórczej, jest pełnomocnikiem ds. systemów jakości i dyrektorką Wytwórni Sprzętu Medycznego GALMED(od stycznia 2017 właścicielka firmy), od 2007 roku w zarządzie Bydgoskiego Klastra Przemysłowego, od 2010 na stanowisku prezesa zarządu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera